niedziela, 25 stycznia 2015

Postanowienie noworoczne

Z powodzeniem można powiedzieć, że styczeń jest miesiącem zmian. Nie chodzi tu tylko o to, że rozpoczyna kolejny rok i trzeba przyzwyczaić się poprawnego wpisywania daty. To przede wszystkim okres wszelkich "postanowień noworocznych".


Znacie teksty w stylu "od Nowego Roku zaczynam się odchudzać" albo "w tym roku wezmę się za siebie", ewentualnie bardziej doprecyzowane "będę biegać"? Każdy je zna i chyba nie ma osoby, która w sylwestrową noc nie snułaby planów na zmianę życia. Co więcej, większość od razu wciela je w życie, czego efekty możemy zauważyć na naszych ulubionych ścieżkach biegowych - w trakcie pierwszych dni stycznia przeżywają one prawdziwe oblężenie. Setki nowo upieczonych adeptów zdrowego trybu życia odgrzebują z najczarniejszych zakamarków szaf zakurzone dresy, wielokrotnie pamiętające czasy Pana Tik Taka, wyszukują najbardziej sportowe buty z arsenału aktualnego posiadanego obuwia i ruszają na batalię o nowe "ja". Świerzynki dają się łatwo rozpoznać: najczęściej są ubrani za ciepło, w kilka warstw bawełnianych koszulek i dresów, czasem nawet w dwie czapki jednocześnie. W tym wszystkim przypominają maskotkę pewnego francuskiego koncernu oponiarskiego.

Dla jasności: nie uważam, że noworoczny wysyp świeżo upieczonych biegaczy to złe zjawisko. Wręcz przeciwnie - bardzo cieszy mnie, że społeczność miłośników zdrowego trybu życia powiększa się. Każdą nowo napotkaną osobę, staram się przywitać uśmiechem i prostym słowem "hej" tak, aby zrobiło się jej miło i poczuła się mile widziana w naszym gronie. Nie uważam też, że aby zacząć biegać trzeba najpierw zasilić budżet Asics’a czy Nike sporą sumką, powiększając szafę o sporą ilość poliestru. Sam zaczynałem biegać w dresowej bluzie, spodenkach do koszykówki i butach nie do końca nadających się do czegokolwiek.


Wraz z upływem dni, na ścieżkach, w siłowniach i fitness klubach tłok robi się coraz mniejszy. Powoli kończy się zapał, każdy powód wydaje się dobry, żeby zostać w domu, najbardziej błaha wymówka staje się wystarczająca. Styczniowe dni, mimo iż coraz dłuższe, przygnębiają wczesnym zmierzchem i raczej chłodną pogodą. Stres, praca, zmęczenie, ból, „zakwasy”, przeziębienia... Noworoczne postanowienie powoli odchodzi w zapomnienie, stare nawyki i przyzwyczajenia biorą górę, aż w końcu wszystko wraca do stanu ze starego roku. Około 9 na 10 osób tak ma, mądrzy ludzie na uniwerkach robili badania i tak im wyszło.

Przyczyn jest wiele, najczęściej podaje się brak silnej woli, ale to bzdura. Jeśli jest silna wola, to pewnie jest też słaba wola, albo nie wiem, może jeszcze Stalowa Wola? Tak naprawdę większość ludzi zwyczajnie nie potrafi postawić sobie celu i w efekcie nie wiedzą czego chcą, do czego dążą. Często rzucają się na głęboką wodę i toną, nieprzygotowani do działania. No bo co to znaczy „zaczynam się odchudzać”? Czy chodzi o to, że przestaję jeść? Jem czegoś mniej, czegoś więcej, jeśli tak to czego i o ile? Nie wiadomo, mało kto zastanawia się nad tym przed podjęciem podniosło brzmiącego, styczniowego wyzwania. I właśnie w tym upatrywałbym przyczyn porażki, nie w braku jakiejś Żelazowej Woli.


My, biegacze i zdrowo żyjące osoby nie jesteśmy super bohaterami. Jesteśmy tacy jak wszyscy, jednak trochę różnimy się. Potrafimy osiągać stawiane sobie cele, snujemy plany i uparcie dążymy do ich realizacji, nasze postanowienia noworoczne przekuwamy w osobiste wygrane. Jeśli jesteś jedną z tych osób, które co roku coś sobie obiecują i którym co roku nic z tego nie wychodzi, już niedługo zdradzę Ci kilka sekretów jak osiągnąć upragniony sukces.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz