sobota, 17 stycznia 2015

W czym biegać zimą, żeby nie stać się dużym sopelkiem, czyli kilka słów o bieliźnie termicznej.

W tym roku po raz pierwszy biegam zimą. Chociaż może zima to nie jest odpowiednie słowo. Mróz tak, to zdecydowanie on był do tej pory moim największym wrogiem. Co ubrać żeby się nie spocić i żeby jednocześnie nie zmarznąć? Bieliznę termoaktywną!


Zacznę może od kilku słów, przybliżających nam wspomniane wyżej odzienie. Otóż bielizna termoaktywna wg. Wikipedii to: „bielizna produkowana ze specjalnie projektowanych dzianin syntetycznych, które posiadają zdolność sprawnego odprowadzania potu i pary wodnej ze skóry, pozostawiając ją suchą nawet przy intensywnym wysiłku fizycznym”. Czyli na chłopski rozum pocimy się, a mimo to jest nam sucho i ciepło (prawda, że fajnie?). Ale jak to jest, że ubranie pozostaje suche? Dzieje się tak ze względu na różnicę temperatur - otoczenia i ludzkiego ciała. Materiał, z którego wykonana jest bielizna termiczna, szybciej odparowuje wilgoć niż ją pochłania, w związku z tym zarówno odzież, jak i nasza skóra pozostają suche. Dodatkowo, między powierzchnią naszego ciała a odzieżą tworzy się cieniutka warstwa ciepłego powietrza (ach to nasze 36,6) i dzięki temu nie marzniemy.


Zaopatrzyłam się w taką bieliznę termiczną kilka tygodni temu, w Lidlu. Tak, oferują tam naprawdę porządne sportowe ciuchy. O 7:50 w sobotę stałam pomiędzy emerytkami (tak, przecież one muszą sobie takie na działkę wziąć) przygotowana do biegu i walki o rozmiar. Cena bardzo przystępna - 49 zł, a do tego kolor różowy. Sama odzież, ładnie zapakowana i opisana, wykonana jest w 66% z poliamidu, 26% z poliestru i 8% z elastanu. Zarówno koszulka jak i spodnie posiadają szereg funkcji, takich jak np. ocieplacz nerek czy izolacja kolana. Dodatkowo, do produkcji zastosowano nowoczesną przędzę funkcyjną H₂Port, która gwarantuje do dwóch razy szybszy transport wilgoci na zewnątrz ze skóry, niż tradycyjne włókna. Przędza ta jest według producenta ekstremalnie wytrzymała i szybkoschnąca. Zapewniono nas także, że produkt spełnia wszystkie normy i posiada wszystkie certyfikaty. Nie ma co kombinować, trzeba kupować.





Jak moje wrażenia z użytkowania? Kilka dni po zakupie, przy temperaturze – 2°C i silnym wietrze (odczuwalna chyba -10° C), postanowiłam wypróbować jak sprawdza się w praktyce taka bielizna. I wiecie co? Działa! Było mi ciepło, a odzież po ściągnięciu była tylko lekko wilgotna. Taka sytuacja. Dzięki dodatkowym zabezpieczeniom odzież nie przesuwała się, nie zwijała i nie podwijała. Posiadanie jej na sobie podczas biegania było bardzo komfortowe. Dodam, że biegałam w niej także przy – 8°C, w śniegu po górach i sprawdziła się rewelacyjnie.





Ze swojej strony bardzo polecam odzież termiczną do biegania na mroźne dni, bo wraz z kolejnymi, biegowymi warstwami tworzą zgrany team. Tylko tak sobie myślę, że jeżeli stosunkowo niedroga odzież jest taka dobra, to w takiej za 300 zł chyba człowiek już lata nad ziemią ;)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz