czwartek, 1 stycznia 2015

Autorzy bloga: Nat

Kilka słów o mnie? Myślę, że w kilku słowach może mi być ciężko, ale postaram się.

Na początku przedstawię Wam siebie, czyli Natalię. Z wykształcenia jestem magistrem inżynierem Inżynierii Środowiska (masło maślane, prawda?) i na co dzień pracuję w miejskich wodociągach. Czyli od 7:00 do 15:00 poważna pani inżynier, no przynajmniej staram się. Na szczęście moja praca nie jest typowo biurowa i często wyjeżdżam w tzw. „teren” krzyczeć na obijających się budowlańców. Niezależnie od godziny buzia mi się nie zamyka, a moje rozmowy przez telefon trwają wieki  (Luke tego nie rozumie :P). Po pracy w wolnych chwilach maluję paznokcie, co możecie zobaczyć na moim drugim blogu oraz biegam, bo przecież o to w tym wszystkich chodzi.

Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy byłam na 5 roku studiów. Wtedy były to nieregularne, krótkie truchty, do których zniechęcały mnie trochę niższe temperatury. Myślę, że tak na dobre zaczęłam biegać w tym roku na wiosnę. Trochę z przymusu, ale o tym za chwilę. 

Pewnie większość z Was zaczęła biegać bo: lekarz kazał, brzuch wyłaził ze spodni, dla zdrowia itd. Ja mogę sobie odhaczyć wszystkie wyżej wymienione. Nie chcę was zanudzać moją jednostką chorobową więc tylko wspomnę, bo może ktoś miał podobny problem. Na początku roku, kiedy to już moja waga dobiła niebezpiecznie do 70 kg (przy wzroście 1,70 m) zaczęłam robić badania. Bo jak to? Ja, osoba zawsze chuda, uprawiająca różne sporty i taka waga? Niestety, okazało się, że mam niedoczynność tarczycy. Zaczęłam brać leki, zapisałam się do dietetyka, zaczęłam biegać i jakoś się powoli udaje mi się zrzucać nadprogramowe kilogramy. Najtrudniej było ze zmianą sposobu odżywiania, Ale nie, nie jestem na diecie. Teraz po prostu zdrowo się odżywiam. Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. 

Wracając do biegania, to wydało mi się ono najprostszą formą aktywności fizycznej, którą zalecił lekarz. Może jest mi trochę trudniej, bo moje mięśnie męczą się szybciej niż u osoby zdrowej (teraz już wiem dlaczego kiedyś tak szybko łapałam zadyszkę), ale satysfakcja z każdego kolejnego pucharku w Endomondo jest nie do opisania. Zaczynałam od 3 km w bólach i męczarniach - teraz mam już za sobą pierwsze 10 km. Może dla niektórych z Was są to krótkie dystanse, ale mnie cieszy każdy kilometr więcej i szybciej, każdy kilogram mniej i każdy centymetr ubywający w obwodzie. W przyszłorocznych planach jest bieg na 10 km ukończony w czasie poniżej 1 h i półmaraton. Kto wie co przyniesie przyszłość, może kiedyś, gdzieś, jakiś maraton? 

Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca mojej opowieści i będziecie razem ze mną walczyć o nowe, lepsze zdrowie, ciało i samopoczucie.

Od kiedy odżywiam się zdrowo i regularnie biegam zgubiłam 13 kg tłuszczu i zyskałam 3 kg mięśni. Teraz ważę 60 kg i mam w planach zejść jeszcze niżej i utrzymywać wagę z "5" z przodu!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz